Fale przeznaczenia
100 x 70 cm
olej na płótnie
2021
Przykro mi czasem, gdy odkrywam jak bardzo nie rozumiane jest moje malarstwo. Doświadczam dysonansu poznawczego, gdy moje obrazy określane są mianem „surrealizmu”, „realizmem magicznym”, „fantastyką” itp. Bo moje obrazy to opowieści bardzo realistyczne, o życiu i o uczuciach: miłości, tęsknocie, lęku, nadziei lub jej braku, itp. Czy te uczucia i emocje są surrealistyczne albo może fantastyczne? Czy lęk przed tym by w ostatniej chwili życia nie być samemu jest uczuciem surrealistycznym? Czy te wszystkie blizny, które odciska na nas życie, są nierealistyczne? Czy rozpadający się wokół świat który widzę jest jakoś fantastyczny? Czy uczucie rozpadania się po stracie bliskiej osoby jest jakkolwiek magiczne?
Według mnie nie. Według mnie wszystko co maluję jest bardzo realne. Znalazłam tylko akceptowalną dla mnie formę opowiadania o tych trudnych rzeczach. O nieprzewidywalności, o chaosie życia, o lęku i strachu, o nadziei i beznadziei, o miłości, o pragnieniach, o żalu i tęsknocie…
Im jestem starsza tym bardziej odkrywam jak bardzo nie rozumiem ludzi… Czy naprawdę „rozmowa” o uczuciach i tych wszystkich trudnych rzeczach to surrealizm albo realizm magiczny? Dziwny jest ten świat…